poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Niezwykłe polowanie srokosza Lanius excubitor na ptaki


Wreszcie miałem okazję zaobserwować polowanie srokosza Lanius excubitor na ptaki, o jakie od dawna już je podejrzewałem. W literaturze można znaleźć opisy trzech głównych sposobów polowania srokosza na ptaki: 1). atak z zaskoczenia z czatowni na żerujące na ziemi ptaki (może on zakończyć się długotrwałym pościgiem w locie); 2). atak poprzez niepostrzeżone zbliżenie się do przyszłej ofiary – drapieżnik wlatuje w krzak lub drzewo gdzie przebywa stadko ptaków unikając rozpoznania, a następnie szybko atakuje ofiarę z niewielkiej odległości; 3). atak z zaskoczenia w locie – srokosz podlatuje na bliższą odległość do lecącego ptaka i nagle rozpoczyna gonitwę (Lorek i inni 2000). Pościg taki może trwać dość długo, a ptaki mogą w trakcie niego pokonać odległość nawet 100 metrów. Obserwowałem takie polowania na sikory, różne łuszczaki czy świergotki. Jedną z większych niedoszłych ofiar jakie widziałem był śpiewak Turdus philomelos. Rzadko kiedy takie polowania kończyły się powodzeniem, chyba że ofiarą był młody ptak, który dopiero co uzyskał zdolność do lotu – wtedy zwykle nie miał szans ze srokoszem. Tymczasem taktykę, o której dziś piszę, obserwowałem kilkanaście razy, jednak ze względu na to, że nigdy do tej pory nie widziałem finału takiego polowania (bo ptaki znikły za drzewami, były za daleko, albo po prostu srokosz odpuścił) nie miałem do końca pewności, że obserwowane zachowanie jest aktywnym polowaniem na ptaki. Dodatkowo, polowania takie obserwowałem tylko w okresie przelotów, czyli jesienią lub wiosną, kiedy to srokosze mogą wykonywać wysokie i dalekie loty, mające związek z ustalaniem granic terytorium czy godami. Udane polowanie na bogatkę, które obserwowałem 16.03.2023 koło Raszowej, potwierdziło tylko moje wcześniejsze przypuszczenia – że jest to taktyka łowiecka stosowana przez różne osobniki w okresie przelotów ptaków. Obserwowany przeze mnie dorosły samiec (który dopiero co przyleciał z zimowiska), zerwał się z krzewu na nasypie kolejowym i zaczął wzbijać się coraz wyżej w powietrze. Najpierw myślałem, że leci na wysokie drzewo, które znajdowało się na trasie jego przelotu. Ale ptak minął je i sukcesywnie nabierał wysokości. Wtedy właśnie zauważyłem, że podąża za stadem przelotnych wróblaków. Jego lot był spokojny niezbyt szybki. Gdy zrównał się z ptakami po prostu wmieszał się w stado, nie wywołując żadnej reakcji ze strony ptaków. Wyraźnie sposobem lotu (długością trwania i amplitudą następujących po sobie faz, w trakcie których ptak na przemian uderza skrzydłami, a następnie swobodnie opada) naśladował lot wróblaków (zwykle fazy te u srokosza są znacznie dłuższe). Początkowo myślałem, że ptak leci w stadzie czyży, ale później okazało się, że były to bogatki Parus major. Srokosz przeleciał tak z nimi jakieś 10-15 m, po czym spokojnie podlatując od tyłu do jednej z sikor pochwycił ją jednocześnie w dziób i szpony. Nie było żadnego pościgu, po prostu niepostrzeżony spokojny atak na niczego niespodziewającą się ofiarę. Nie zauważyłem żadnej reakcji ze strony reszty stada, które po prostu poleciło dalej. Srokosz od razu zaczął opadać na szeroko rozpostartych skrzydłach trzymając bogatkę w szponach. Atak nastąpił mniej więcej na wysokości 40 m. Zanim ptaki całkiem opadły, srokosz kilka razy dziobał ofiarę, ale nie było widać żeby w ogóle się szamotała – zapewne już pierwsze dziobnięcia były na tyle skuteczne, aby unieruchomić ofiarę. Gdy srokosz był na wysokości kilku metrów nad ziemią, zawisł na chwilę w miejscu, po czym poleciał w pobliskie krzewy. Gdy podjechaliśmy bliżej, udało nam się go zlokalizować w niewysokim bzie czarnym, gdzie skubał zawieszoną za głowę między gałązkami bogatkę. Gdy odleciał zamontowaliśmy w pobliżu ofiary fotopułapkę, dzięki czemu mogliśmy nagrać jego dwie kolejne wizyty w spiżarni, w trakcie których całkowicie zjadł sikorę. Tak jak pisałem, nie pierwszy już raz widziałem srokosze, które obserwując okolicę ze szczytów wysokich drzew, zrywały się nagle do lotu gdy mijały je przelatujące stadka wróblaków, a następnie podążały za nimi i leciały równo ze stadem przez kilkanaście metrów. Ponieważ jednak często odpuszczały i wracały na punkt obserwacyjny, z którego wcześniej odleciały, nie do końca wiedziałem z czym mam do czynienia. W ten sposób zachowywał się np. srokosz obserwowany 07.10.2022 r. koło Olszowej, który kilkakrotnie zrywał się i leciał za kolejno przelatującymi stadami zięb Fringilla coelebs. Przyszło mi wtedy nawet przez myśl, że może jest to wyraz jakiegoś niepokoju wędrówkowego srokosza, którego pobudzał widok przelatujących innych ptaków. Zastanawiałem się też, czy srokosze w trakcie wędrówki nie mogą korzystać ze stad innych ptaków, jako parasola ochronnego. Jednak nie znalazłem informacji na ten temat w literaturze, a moje nieliczne obserwacje wędrujących srokoszy, dotyczyły jednak przelotu w pojedynkę. Byliśmy dość daleko od atakującego srokosza, więc nie wiemy czy ptak wydawał w locie jakieś dźwięki, ale regularnie notowano srokosze odzywające się głosami podobnymi do głosu skowronków, świergotków czy sikor. W trakcie badań nad srokoszem północnym Lanius borealis (północnoamerykańskim odpowiednikiem naszego srokosza) wykazano, że dzierzba ta może śpiewem zwabiać swoje przyszłe ofiary na bliską odległość umożliwiającą atak (Atkinson 1997).

Literatura

Atkinson E. C. 1997. Singing for your super: acoustical luring of avian prey by Northern Shrikes. The Condor 99: 203–206.

Lorek G., Tryjanowski P., Lorek J. 2000. Birds as prey of the Great Grey Shrike (Lanius excubitor). Ring 22(1): 37–44.

Na poniższym filmie można zobaczyć dorosłego samca srokosza, zjadającego bogatkę, którą upolował w sposób opisany w naszym dzisiejszym poście. Ptak był jeszcze wtedy nieobrączkowany, obecnie ma już partnerkę i oba ptaki są oznakowane kolorowymi obrączkami.


wtorek, 7 marca 2023

Ł jak... łasica, łyska i łozówka

Wracamy do uzupełniania naszego muzealnego abecadła. Przyszedł czas na literę „Ł”. Niczym jak podczas gry w „państwa-miasta” należało przemyśleć listę posiadanych przez nas zabytków zaczynających się na tę literę. Na pierwszą myśl przychodzi oczywiście łoś, kolejnym może być łosoś. Jednak my dzisiaj chcemy przybliżyć mniej znane, a równie ciekawe zwierzęta oraz pokazać Wam je jako eksponaty. Wybraliśmy jednego ssaka oraz dwa gatunki ptaków. Zacznijmy zatem od łasicy.

Łasica Mustela nivalis

Łasica, to niewielkich rozmiarów sprytny drapieżnik o uroczej aparycji. Z pewnością każdy kojarzy wąsaty pyszczek z małymi, okrągłymi uszami. Z pozoru niegroźna, a w głębi duszy doskonały zabójca. Występuje naturalnie w Europie, Azji, północnej Afryce i części Ameryki Północnej. Generalizując, to gatunek półkuli północnej, jednak została też sztucznie wprowadzona na teren m.in. Nowej Zelandii. W naszym kraju można ją najczęściej zauważyć kiedy szybko przemyka wśród traw, miedz i kamieni lub przebiega przez drogę. Na obserwacje można się wybrać na pola, łąki, pastwiska oraz do lasu. W pierwszej chwili można pomyśleć, że patrzymy właśnie na jakiegoś gryzonia, ze względu na małe rozmiary tego drapieżnika. Brązowo-białe futro i smukłe, długie ciało jest dla niej charakterystyczne, ale nie wyróżniające. Jeśli podczas obserwacji jesteśmy przekonani, że nie patrzymy na gryzonia, a na przedstawiciela rodziny łasicowatych, napotykamy kolejny problem. Bardzo podobnie wygląda gronostaj Mustela erminea. Pamiętajmy, żeby przy okazji zawsze popatrzeć na... ogon. U łasicy jest jednolicie brązowy i mniej okazały, u gronostaja ma czarną końcówkę. W zależności od pory roku łasica może zmienić swój wygląd. W zimie może mieć futro jednolicie białe, jednak nie wszędzie spodziewamy się takiej formy – tylko w górach, na północy i wschodzie Europy, na pozostałych obszarach pozostają brązowe przez cały rok. W menu łasicy królują gryzonie, na które potrafi polować w ich norach, w których bez najmniejszego problemu się mieści. Potrafi też wejść i przemierzać krecie korytarze w poszukiwaniu ich właścicieli. Przez to są sprzymierzeńcami ogrodników i rolników. W średniowieczu oswojone łasice zastępowały koty i służyły do wyłapywania gryzoni w pobliżu domostw. Koty były wówczas uważane za usposobienie zła i powszechnie tępione. Prawda jest taka, że łasice są od nich dużo bardziej skuteczne. Mogą polować także na jaszczurki, żaby, czy posilić się ptasimi jajami lub niewielkimi ptakami. Łasice żyją w norach, gdzie rodzą swoje młode raz lub dwa razy do roku, może być ich w miocie od 3 do nawet 9. Ze względu na aktywność zarówno dzienną jak i nocną, same mogą paść ofiarą myszołowów, jastrzębi i sów. Zagrożeniem mogą być też bociany, czaple, lisy, kuny oraz psy i koty. Jednak łasice nie są łatwą zdobyczą, potrafią zachowywać się agresywnie wobec napastnika. Nie są długowieczne, dożywają w środowisku naturalnym wieku 3 lat, ale w niewoli potrafią żyć dwa razy dłużej. Obecnie w naszym kraju gatunek jest objęty częściową ochroną. 
 
Eksponat łasicy Mustela nivalis  

Eksponat łasicy Mustela nivalis
 
Łyska Fulica atra

Łyska, to powszechnie znany ptak ściśle związany z wodami. Każdy baczny obserwator ptaków pływających niemal od razu odróżni ją od pospolitych kaczek. Wielkością są zbliżone, jednak łyska wyróżnia się swoim wyglądem. Ciemno-szare upierzenie wpadające w czerń i biały dziób oraz biała tarczka przechodząca na czoło – to opis wystarczający do stwierdzenia, że mamy do czynienia dokładnie z tym gatunkiem. Właśnie od bŁYSKAjącego czoła wzięła swoją polską nazwę. Natomiast pierwszy człon łacińskiej nazwy fulica oznacza kurkę wodną (jak czasem bywa nazywana), a drugi człon atra oznacza kolor bardzo ciemny. Nurkuje z lekkiego wyskoku, nawet na głębokość dochodzącą do 6 m. Podczas obserwacji pływającej łyski zauważymy charakterystyczne kiwanie głową w przód i tył. Jeśli będziemy mieli szczęście zobaczyć jej nogi, nie spodziewajmy się widoku znanego z obserwacji kaczek, gęsi czy łabędzi. Mimo, że wszystkie są ściśle związane z wodą, łyska nie ma palców stóp spiętych błoną pławną, ale wyposażone w płatkowate rozszerzenia. Oprócz nóg także dziób ma inny, który bardziej przypomina dziób kury niż kaczki. To wszystko spowodowane jest tym, że łyski są bliżej spokrewnione z żurawiami Grus sp. niż z kaczkami i potwierdza ich przynależność do rodziny chruścieli. Często można ją obserwować przepływającą wśród trzcinowisk i szuwarów na stawach, torfiankach czy wyrobiskach. Właśnie tam buduje swoje gniazdo w postaci kopca z łodyg i liści roślinności wodnej. Łyski są terytorialne i bardzo zaciekle bronią okolicy swojego gniazda, a po dobraniu się w pary często są agresywne nawet wobec swoich bliskich krewnych. Do tak przygotowanego gniazda samica składa od 6 do 10 gęsto nakrapianych, beżowo-szarych jaj, takie ubarwienie pomaga w ich lepszym zakamuflowaniu. Potrafią wybudować także jeszcze jedno lub dwa gniazda, które nie służą im jako miejsce do lęgu, ale odpoczynku. Młode łyski zaraz po wykluciu bardziej przypominają postaci z horroru niż swoich rodziców: czerwony dziób z białą kropką na końcu, łysa głowa, żółty kołnierz rzadkich piór wokół szyi. Samodzielnie pobierają pokarm już po 3 tygodniach, a zdolność lotu uzyskują po 2 miesiącach. Łyski są roślinożerne, ale mogą posilić się także małżami. W celu zdobycia pokarmu nurkują na dno zbiornika. Występują w Europie, Azji, północnej Afryce, a niektóre podgatunki można obserwować także m.in. na Tasmanii, w Australii i Nowej Zelandii. Obecnie w Polsce łyska jest na liście gatunków łownych i można na nią polować od 1 września do 31 grudnia, co sugerowałoby jej znaczną liczebność, jednak obecnie widnieje na Czerwonej Liście Ptaków Polski jako gatunek najmniejszej troski. 
 
Eksponat łyski Fulica atra

Eksponat łyski Fulica atra

Łozówka Acrocephalus palustris

Łozówka to gatunek z rodziny pokrzewek. Jest to niewielki ptak, ważący ok. 12 g, jeśli porównamy go do znanego wszystkim wróbla Passer domesticus, to będzie nawet od niego mniejsza. Łozówkę można spotkać w zaroślach, nawłociowiskach, brzegach lasów i ogrodów oraz, jak sama nazwa wskazuje, na łozowiskach w dolinach rzecznych. Występuje głównie w pobliżu wody, ale można ją spotkać również w przydrożnych zaroślach, wśród sadów i terenów nieuprawianych. Poszukuje pokarmu nisko przy ziemi, przeszukuje trawę i liście w celu znalezienia owadów, pająków czy ślimaków. Czasem można ją zauważyć podczas polowania na owady w locie. Gniazdo w postaci wydłużonej czarki wyścielonej puchem i włosiem zakłada wśród gęstej roślinności, zawsze nad suchym lądem. W Polsce blisko połowa łozówek zakłada lęgi w obszarach porośniętych pokrzywą, przez co możliwość znalezienia jej gniazda znacząco spada. Składają od 3 do 5 nakrapianych jaj, o zabarwieniu niebieskawym lub zielonkawym. Młode szybko stają się samodzielne – po wykluciu opuszczają gniazdo już po 10 dniach. Czasem wśród jaj znajdzie się też dodatkowe, zniesione przez gatunek zupełnie niepodobny do łozówek – kukułkę Cuculus canorus. O zwyczajach kukułek możecie przeczytać w innym naszym poście: K jak krakwa, kukułka i karczownik. Łozówki gniazdują w Europie oraz Bliskim Wschodzie. W naszym kraju największe zagęszczenia stwierdzono w dolinach dużych rzek, takich jak Wisła, Noteć i Warta. Na pierwszy rzut oka łozówka jest niemal nieodróżnialna od trzcinniczka Acrocephalus scirpaceus, zaroślówki Acrocephalus dumetorum, brzęczki Locustella luscinioides i strumieniówki Locustella fluviatilis. Cechą umożliwiającą łatwe rozpoznanie tych gatunków jest ich śpiew. Bohaterka dzisiejszego artykułu śpiewa długie urozmaicone piosenki wplatając w nie różne zapożyczenia od innych gatunków ptaków. W jej pieśniach można usłyszeć jaskółkę dymówkę Hirundo rustica, kuropatwę Perdix perdix oraz innych sąsiadów. Czasem są to bardzo odlegli sąsiedzi, potrafi wplatać także fragmenty treli ptaków zasłyszane na zimowiskach w Afryce, dokąd odlatują co roku w sierpniu i wrześniu. Oprócz tego można w jej trelach usłyszeć też dźwięki owadów czy odgłosy mechaniczne. Do tej pory łozówka nie była widziana w Polsce zimą, a po przylocie z zimowisk można ją obserwować od maja. W naszym kraju objęta jest ścisłą ochroną gatunkową. Jest zagrożona ze względu na utratę siedlisk głównie przez działalność człowieka: wykaszanie/wypalanie rowów, nadrzeczy oraz łąk, niszczenie zarośli, przekształcanie terenów w pola uprawne. 
 
Eksponat łozówki Acrocephalus palustris


czwartek, 2 lutego 2023

Odczyty kolorowych obrączek ze srokoszy Lanius excubitor z pomocą fotopułapki

Od początku 2021 r., w trakcie naszych badań nad srokoszem Lanius excubitor znakujemy je kolorowymi obrączkami. Jak wiadomo jest to gatunek dość płochliwy i tylko czasami da się do niego podejść na odległość umożliwiającą odczytanie obrączki przez lunetę, czy poprzez zrobienie zdjęcia. Dobrym i dużo bardziej niezawodnym sposobem na odczyt, jest zamontowanie fotopułapki w pobliżu ofiary pozostawionej przez ptaka w spiżarni. Jedynym problemem jest znalezienie spiżarni. Czasem udaje się ją wykryć przeczesując odpowiednie miejsca w obrębie terytorium danego osobnika. Inny sposób, to obserwacja ptaka do czasu, aż coś upoluje i pokaże nam miejsce gdzie porcjuje ofiarę. Nawet jeżeli ptak przez dłuższy czas nie może niczego upolować, to w końcu głodny udaje się w miejsce gdzie znajduje się spiżarnia z zawieszoną ofiarą. Pozostaje wtedy postawić w pobliżu fotopułapkę i czekać na kolejny przylot ptaka do spiżarni. Po reakcjach ptaków nagranych na filmach wynika, że urządzenie takie nie robi na nich większego wrażenia. Dorze jest jednak przydrutować ofiarę w miejscu gdzie jest powieszona, bo srokosz, chcąc mieć trochę więcej „prywatności”, może ją po prostu zabrać i przewiesić w inne miejsce. W ten sposób zyskujemy możliwość nagrania większej liczby materiałów. Dobry, ostry film umożliwia nawet odczytanie obrączki metalowej - jak w przypadku poniżej.

Osiadły dorosły samiec T6, 24.01.2023
Dorosły samiec H7 przylatujący do nas zimować już trzeci sezon, 27.01.2023

Dorosły samiec A9 przylatujący do nas zimować już trzeci sezon, 01.02.2023

poniedziałek, 26 września 2022

Odczytywanie ptasich obrączek czyli biolog po godzinach

Nastał wrzesień, na polach i łąkach już nie ujrzymy spacerujących bocianów i nie usłyszymy kukania kukułek. To, że część ptaków odlatuje do tzw. ciepłych krajów jest dla wszystkich oczywiste. Czy zastanawialiście się kiedyś skąd wiadomo, że jaskółki i bociany odlatują do Afryki? Tych i wielu innych informacji o ptasim życiu dowiedzieliśmy się dzięki obrączkowaniu. To jedna z metod badania biologii ptaków, dostarczająca najwięcej informacji o ich migracjach. Metoda ta polega na znakowaniu ptaków poprzez zakładanie im obrączek na nogi, obroży szyjnych czy kolorowych znaczków na skrzydła. Najbardziej technicznie zaawansowaną wariacją jest założenie nadajnika GPS/GSM. Zakładaniem znaczników czyli obrączkowaniem, zajmują się przeszkolone osoby posiadające uprawienia obrączkarskie (uzyskane po zdaniu szczegółowego egzaminu). Takie osoby nazywamy obrączkarzami. W trakcie obrączkowania zbiera się też różne dane o ptaku, takie jak: wiek, płeć, długość skrzydła czy skoku, wagę czy otłuszczenie. Po wszystkim wypuszcza się ptaka na wolność. Zebrane informacje zostają zapisane w zeszycie obrączkarskim, a wiadomość o zaobrączkowaniu przekazywana jest do Stacji Ornitologicznej. Nie wszyscy mają możliwość zostać obrączkarzami, jednak "nieobrączkarze" także mogą uczestniczyć w badaniach ptasich wędrówek. W tej metodzie bardzo ważna jest informacja zwrotna o obserwacji zaobrączkowanego ptaka, która wraca do Stacji Ornitologicznej i samego obrączkarza. Wraca, ale skąd? W przypadku nadajników GPS jest to najprostsze - nadajnik zrzuca dane o położeniu ptaka co jakiś czas, co powoduje, że wędrówkę możemy obserwować prawie w czasie rzeczywistym. W przypadku obrączek i innych znaczników ptak musi zostać złapany, znaleziony martwy/chory albo znacznik musi zostać odczytany z pewnej odległości. Informacje zwrotne najczęściej właśnie pochodzą z tzw. odczytów. Odczytywać może każdy, kto ma trochę czasu i cierpliwości. To pewna forma relaksu, oderwania się od codziennych obowiązków, a dodatkowo spędzenie czasu na łonie natury i obserwacja zachowań ptaków. Bardzo trudno jest odczytać kod obrączki na nodze ptaka bez odpowiedniego sprzętu np.: lornetki, aparatu z teleobiektywem, lunety, statywu. Lornetka jest nam potrzebna do kontroli ptaków pod kątem posiadania przez nie obrączek czy innych znaczników. Niekiedy zdarza się odczytanie kodu przy pomocy samej lornetki, jednak najłatwiej i najbezpieczniej rozpoznać znaki na wykonanym zdjęciu, które dodatkowo możemy skonsultować z innymi osobami. Czasem nie można w inny sposób odczytać znacznika jak tylko ze zdjęcia, a bywają też sytuacje kiedy nawet fotografia na to nie pozwala, ze względu na zbyt dużą odległość jaka dzieli ptaka od obserwatora. Zdjęcie można wykonać przy pomocy aparatu z teleobiektywem lub posiadającego duży zoom. Jest też możliwość obserwacji ptaków przy pomocy lunety umieszczonej na statywie i bezpośredniego odczytu lub wykonania zdjęcia np. telefonem przez okular lunety. Warto zrobić zdjęcie nie tylko samej nogi, skrzydła czy szyi, ale także całego ptaka, gdyż możemy błędnie rozpoznać gatunek. Nawet, gdy nie jesteśmy pewni oznaczenia czy poprawności odczytanego znaku, możemy wysłać zgłoszenie do Stacji Ornitologicznej, gdzie przejdzie weryfikację. W Polsce Krajowa Centrala Obrączkowania Ptaków znajduje się w Gdańsku. Zgłoszenie przesyła się w formie formularza dostępnego na stronie internetowej Stacji, w którym uzupełnia się m.in. typ znacznika, datę, miejsce i sposób stwierdzenia, gatunek. No dobrze, wiemy już jak odczytywać i zgłosić. Teraz najważniejsze - trzeba mieć co zgłosić. Są miejsca, do których "odczytywacze" zjeżdżają się dość tłumnie, tylko w celu odczytywania ptaków. Muszą to być miejsca, w których stale lub okresowo przebywają ptaki, są dostępne i umożliwiają obserwację bez zbędnego płoszenia np.: różnego rodzaju zapory przy zbiornikach wodnych, mosty, plaże, wyrobiska, rozlewiska, łąki, wysypiska śmieci. Wiadomo, że miejsce warunkuje możliwość odczytania danego gatunku ptaka - na zaporze zbiornika spodziewamy się mew i rybitw, natomiast na rozlewiskach siewek i ptaków brodzących. Warto znaleźć sobie swoje własne miejsce na takie obserwacje. Dlaczego? Wtedy jest większa szansa na odczytanie nowych ptaków, wcześniej niestwierdzonych lub bardzo rzadko odczytywanych, a właśnie takie obserwacje są najbardziej wartościowe z punktu widzenia nauki. Takie miejsca nie muszą być odległe od naszych domów, warto rozejrzeć się po najbliższej okolicy, wtedy można je kontrolować dość często, bez większego obciążenia. Łatwiej zaobserwować posiadane przez ptaki kolorowe, plastikowe obrączki, które są większe od metalowych, a ich znaki są wyraźnie czytelniejsze. Problemu także nie powinno sprawiać odczytanie obroży szyjnych, które są zakładane na duże ptaki, jak gęsi czy łabędzie. Właśnie od tego zaczęła się moja przygoda z odczytywaniem obrączek. Pierwsza zgłoszona do Stacji obserwacja to obroża szyjna na łabędziu niemym Cygnus olor, pływającym przy śluzie Zbiornika Nyskiego. Jednak podróż do Nysy z okolic Opola jest dość daleka, dlatego znalazłam wygodne miejsce do odczytywania mew i rybitw w pobliżu mojego domu - na Zbiorniku Turawskim. Regularne kontrole rozpoczęłam w czerwcu bieżącego roku i do tej pory udało mi się poczynić kilka ciekawych obserwacji. Poniżej przedstawiam niektóre z nich. Załączone zdjęcia ptaków mają charakter dokumentacyjny, były wykonane w celu odczytania kolorowych obrączek. Znaki na obrączkach zostały umyślnie rozmyte, jako zabezpieczenie przed możliwymi oszustwami (zgłaszaniem bez obserwacji). Każdy z zaobrączkowanych ptaków jest identyfikowalny po indywidualnym kodzie obrączki - jednak na potrzeby tego posta nadano im nazwy robocze, nie ujawniając danych wrażliwych. Swego rodzaju ptasie RODO :-).

Pierwszym, odczytanym ptakiem, była mewa śmieszka Chroicocephalus ridibundus z żółtą plastikową obrączką i oczywiście metalową na drugiej nodze (metalowa jest zawsze, plastikowa niekoniecznie). Jaka była moja radość, gdy po otrzymaniu informacji zwrotnej z POLRINGu, okazało się, że została zaobrączkowana w pierwszym kalendarzowym roku życia (w grudniu 2021 r.) w Zagrzebiu. Pierwszy odczyt i trafiła się Chorwatka (tak ją roboczo nazwijmy). Był to jej drugi odczyt w naszym kraju.

Mapa przedstawiająca miejsca odczytu i zaobrączkowania Chorwatki. Odległość od miejsca zaobrączkowania do odczytania to 573 km.

Chorwatka :-) 22.06.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A. Mulawa.

Inną dalekodystansową podróżniczką, odczytywaną do tej pory już 17 razy, okazała się mewa śmieszka Chroicocephalus ridibundus, zaobrączkowana w maju 2014 roku jako pisklę w Januszkowicach. Do tej pory odwiedziła opolską Malinę, Joyeux:Etang Glarèse we Francji, Kamionkę Bolko w Opolu, Grimbergen Kanaal w Belgii, Lac d'Orient we Francji, Jedlice, Parc des Oiseaux, Villars les Dombes we Francji i Zbiornik Turawski.

Mapa przedstawiająca miejsca odczytu Podróżniczki. Odległość między miejscem zaobrączkowania a odczytem w Joyeux:Etang Glarèse wynosi aż 1083 km.

Podróżniczka, 12.07.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A. Mulawa.

Kolejna mewa śmieszka Chroicocephalus ridibundus w ciągu swojego życia zdążyła odwiedzić Francję, Holandię, Belgię, no i oczywiście Polskę, gdzie została zaobrączkowana w 2018 roku. Upodobała sobie Belgię, gdzie odczytano ją w 2018 r. oraz 2021 r. Co ciekawe, w 2020 r. została w ciągu pół roku odczytana dwukrotnie - we Francji i następnie w Holandii.

Mapa przedstawiająca miejsca odczytu Czterolatki. Najdalej położoną miejscowością, którą odwiedziła było francuskie Lac d'Orient oddalone od miejsca zaobrączkowania o 1026 km.

Czterolatka, 23.06.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A.Mulawa.

Następna migrantka to mewa śmieszka Chroicocephalus ridibundus zaobrączkowana na Zalewie Mietkowskim w woj. dolnośląskim. Ta na swoje cele podróży wybrała bliższych sąsiadów - Niemcy i Czechy. Zaobrączkowana w 2015 r. jako pisklę. W momencie odczytu miała już 7 lat.

Mapa przedstawiająca miejsca odczytów Sąsiadki. W swojej najdalszej wykazanej podróży dotarła do Düsseldorfu - 682 km od miejsca zaobrączkowania.

Sąsiadka. 14.07.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A. Mulawa.

Czasami zdarza się też poczynić pierwszy odczyt po dość długim czasie od zaobrączkowania. Takim osobnikiem była rybitwa białowąsa Chlidonias hybrida zaobrączkowana w lipcu 2018 r. jako pisklę w ok. Oświęcimia. Odczytana została na Zbiorniku Turawskim po raz pierwszy w czerwcu 2022 r. Nazwijmy ją zatem Jedynką. Gdzie się podziewała przez ostatnie 4 lata, tylko ona wie.

Mapa miejsca zaobrączkowania i odczytu Jedynki. Od zaobrączkowania do odczytania minęło 1450 dni, a odległość od miejsca zaobrączkowania wynosi 113 km.

 
Jedynka. 21.07.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A.Mulawa.

Nie wszyscy dają się tak łatwo wytropić. Oto rybitwa rzeczna Sterna hirundo - lokalna patriotka. Przez dwa lata od zaobrączkowania odczytywana tylko na terenie województwa opolskiego.

Mapa przedstawiająca miejsca odczytu Patriotki. Miejsca odczytów znajdują się w odległości 18 km i 48 km od miejsca zaobrączkowania.


Patriotka. 20.07.2022 r., Zbiornik Turawski. Fot. A. Mulawa.