Od
jakiegoś już czasu na łamach naszego bloga zamieszczamy ciekawostki na temat różnych
egzotycznych mięczaków, których muszle udało się zgromadzić w muzealnej
kolekcji (zobacz także: Przyłbice Casside; Skrzydelnikowate Strombidae; Boskie muszle trytonów Cymatiidae; Porcelanki Cypraeidae; Rozkolce z Morza Śródziemnego - dawcy starożytnej purpury). Dziś przyszła kolej na małże z rodziny przydaczniowatych Tridacnidae. Już sam fakt wytwarzania
największych muszli czyni je wyjątkowymi. Ta nieliczna grupa, bo reprezentowana
na świecie tylko przez siedem gatunków, zasiedla głównie tropikalne wody Oceanu
Indyjskiego i Pacyfiku, ale dwa z nich – przydacznię wielką Tridacna maxima i łuskowatą T. squamosa – można już podziwiać na
rafach koralowych Morza Czerwonego. Trójkątne muszle wszystkich przydaczni są
grube, ciężkie i mają duże promieniowe żebra, niekiedy wyposażone w blaszkowate
wypustki. Krawędzie obu połówek są pofalowane i dokładnie do siebie dopasowane.
Z wierzchu są zazwyczaj jasne, jednobarwne (kremowe, szare) i z nielicznymi
wyjątkami pozbawione jakichkolwiek deseni, natomiast powierzchnia wewnętrzna
jest porcelanowa, błyszcząca. Tak niepozornie ubarwione muszle mogą nie
zachwycać. Jednak przyglądając się przyrośniętym do podłoża osobnikom żywym,
nietrudno zauważyć wystające ze szczeliny muszli fałdy ich pięknego płaszcza,
który „bije po oczach” jaskrawością swoich niebiesko-zielonych barw. Właśnie te
cudowne płaszcze wraz z całą paletą barw, w które przystrojone są egzotyczne
ryby i koralowce Anthozoa, tworzą
najbardziej kolorowy kalejdoskop na rafach. Jaskrawe ubarwienie płaszcza
przydacznie zawdzięczają obecności jednokomórkowych glonów – zooksantelli, z
którymi żyją w symbiozie. Te mikroskopijnej wielkości organizmy, które znalazły
schronienie w komórkach ich ciała, biorą udział w odżywianiu, a właściwie
dożywianiu przydaczni. Oprócz tradycyjnego dla małżów sposobu pozyskiwania
pokarmu, polegającego na odfiltrowywaniu go z wody, przydacznie korzystają z
substancji organicznych i tlenu, które produkowane są przez ich małych „lokatorów”
w procesie fotosyntezy. Taki stały zastrzyk energii i potrzebnych do życia
związków odżywczych pozwala im na osiąganie znacznie większych od innych małżów
rozmiarów ciała. Żeby jednak „wilk był syty i owca cała”, muszą one zapewnić
swoim współtowarzyszom jak najlepsze warunki do fotosyntezy, dlatego osiedlają
się na płyciznach, zwykle na rafie koralowej (na głębokości od 2 do 25 m),
czyli tam, gdzie docierają promienie świetlne, niezbędne do zajścia tego
procesu.
Ze wszystkich przydaczniowatych, zresztą i wszystkich oskorupionych mięczaków, największe muszle należą do przydaczni olbrzymiej T. gigas, zamieszkującej wody Indopacyfiku. Gigantyczne muszle tego gatunku mogą osiągać blisko 1,4 m długości i ważyć nawet ćwierć tony. Najcięższy odnotowany dotąd okaz waży 262 kg i jest własnością American Museum of Natural History w Nowym Jorku. Na ogół spotyka się osobniki o wiele mniejsze, o średnicy muszli nieprzekraczającej 60 cm. Niestety temu największemu z muszlowców gatunkowi mięczaka od wielu już lat grozi niebezpieczeństwo wymarcia. W niektórych rejonach swego występowania został on całkowicie wytrzebiony przez człowieka, który wymyślił sobie całe mnóstwo powodów, aby go wyławiać. Początkowo przydacznie olbrzymie pozyskiwane były dla smacznego mięsa, później głównie dla dużych i niezwykle dekoracyjnych muszli. Na wyspach Pacyfiku służyły m.in. jako zbiorniki na deszczówkę. Na Molukach zastępowały umywalki, wanienki do kąpania małych dzieci, a także poidła dla hodowanej zwierzyny. Dzięki swojemu ciężarowi i solidnej budowie nadawały się również na kotwice oraz siekiery do rąbania drewna. Znalazły nawet zastosowanie w Europie. W niektórych kościołach, również w Polsce, do dzisiaj używane są jako kropielnice i chrzcielnice. Zmniejszająca się w zastraszającym tempie liczebność gatunku wpłynęła na podjęcie decyzji o całkowitym zakazie odłowu tego małża w wielu rejonach jego występowania, wpisaniu go na światową Czerwoną Listę Gatunków Zagrożonych (IUCN) oraz objęciu konwencją waszyngtońską, której celem jest ograniczenie handlu gatunkami będącymi na wymarciu.
Innym rzadkim gatunkiem przydaczni jest żyjący na rafach Pacyfiku hipopus plamisty Hippopus hippopus. Jego szarobiałą muszlę upiększa ciekawy wzorek w postaci bordowych lub brunatnych plamek, układających się nieraz w nieregularne, koncentryczne pasy. Z kolei gatunkiem o najładniejszych muszlach bez wątpienia, jest przydacznia łuskowata T. squamosa z wód Indopacyfiku i Morza Czerwonego. Jej wyjątkową skorupę, podobną do tropikalnej ryby, zdobią osadzone na żebrach półokrągłe, wysokie i łuskowatego kształtu wypustki. Ubarwienie zewnętrznej powierzchni muszli jest przeważnie kremowo-szare lub białe, jedynie u osobników młodych może być różowe, żółte, a nawet pomarańczowe. Warto również dodać, że wszystkie przydacznie mogą wytwarzać perły, które osiągają niekiedy całkiem pokaźne rozmiary. Największa z nich, znaleziona na Filipinach w muszli przydaczni olbrzymiej, osiągnęła wymiary 24 x 14 cm i wagę 6,35 kg.
połówka dwuczęściowej muszli przydaczni olbrzymiej Tridacna gigas z kolekcji MŚO |
Ze wszystkich przydaczniowatych, zresztą i wszystkich oskorupionych mięczaków, największe muszle należą do przydaczni olbrzymiej T. gigas, zamieszkującej wody Indopacyfiku. Gigantyczne muszle tego gatunku mogą osiągać blisko 1,4 m długości i ważyć nawet ćwierć tony. Najcięższy odnotowany dotąd okaz waży 262 kg i jest własnością American Museum of Natural History w Nowym Jorku. Na ogół spotyka się osobniki o wiele mniejsze, o średnicy muszli nieprzekraczającej 60 cm. Niestety temu największemu z muszlowców gatunkowi mięczaka od wielu już lat grozi niebezpieczeństwo wymarcia. W niektórych rejonach swego występowania został on całkowicie wytrzebiony przez człowieka, który wymyślił sobie całe mnóstwo powodów, aby go wyławiać. Początkowo przydacznie olbrzymie pozyskiwane były dla smacznego mięsa, później głównie dla dużych i niezwykle dekoracyjnych muszli. Na wyspach Pacyfiku służyły m.in. jako zbiorniki na deszczówkę. Na Molukach zastępowały umywalki, wanienki do kąpania małych dzieci, a także poidła dla hodowanej zwierzyny. Dzięki swojemu ciężarowi i solidnej budowie nadawały się również na kotwice oraz siekiery do rąbania drewna. Znalazły nawet zastosowanie w Europie. W niektórych kościołach, również w Polsce, do dzisiaj używane są jako kropielnice i chrzcielnice. Zmniejszająca się w zastraszającym tempie liczebność gatunku wpłynęła na podjęcie decyzji o całkowitym zakazie odłowu tego małża w wielu rejonach jego występowania, wpisaniu go na światową Czerwoną Listę Gatunków Zagrożonych (IUCN) oraz objęciu konwencją waszyngtońską, której celem jest ograniczenie handlu gatunkami będącymi na wymarciu.
połówka dwuczęściowej muszli hipopusa plamistego Hippopus hippopus ze zbiorów MŚO |
Innym rzadkim gatunkiem przydaczni jest żyjący na rafach Pacyfiku hipopus plamisty Hippopus hippopus. Jego szarobiałą muszlę upiększa ciekawy wzorek w postaci bordowych lub brunatnych plamek, układających się nieraz w nieregularne, koncentryczne pasy. Z kolei gatunkiem o najładniejszych muszlach bez wątpienia, jest przydacznia łuskowata T. squamosa z wód Indopacyfiku i Morza Czerwonego. Jej wyjątkową skorupę, podobną do tropikalnej ryby, zdobią osadzone na żebrach półokrągłe, wysokie i łuskowatego kształtu wypustki. Ubarwienie zewnętrznej powierzchni muszli jest przeważnie kremowo-szare lub białe, jedynie u osobników młodych może być różowe, żółte, a nawet pomarańczowe. Warto również dodać, że wszystkie przydacznie mogą wytwarzać perły, które osiągają niekiedy całkiem pokaźne rozmiary. Największa z nich, znaleziona na Filipinach w muszli przydaczni olbrzymiej, osiągnęła wymiary 24 x 14 cm i wagę 6,35 kg.
muszla przydaczni łuskowatej Tridacna squamosa z kolekcji MŚO |
Witam! No nareszcie Panowie. Co się działo z Wami? Cieszę się, że znowu blogujecie. Bardzo ciekawy tekst dotyczący przydaczni. Kiedyś miałem okazje takie cacka podziwiać w Egipcie na rafie koralowej. Rzeczywiście te ich kolorowe płaszcze wyglądają niezwykle. Wystarczy zdradzić ruchem swoją obecność (pewnie reakcja na cień), a kolorowe "sukieneczki" natychmiast znikają we wnętrzu muszli. Gigantycznej wielkości muszle widziałem też w jakiejś katedrze podczas zagranicznej wycieczki, ale nie pamiętam już gdzie i kiedy dokładnie. Pełniły rolę kropielnicy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia. Czekam na kolejne ciekawostki przyrodnicze!
MIKI
A i my w Egipcie byliśmy i przydacznię zaliczyliśmy :-). Fantastyczne stworzenia!!!!
UsuńPozdrawiamy
Hello!:) As I collect shells your article made an interesting read. I have grass containers full of shells on display in our beach place.They are beautiful, but as you say, they are not only decorative. It's amazing how many uses they provide from the smallest to the largest. I use some for serving shellfish in white sauce, and they are always a talking point. I have also seen them being used in churches.
OdpowiedzUsuńBest Regards.
Thanks for your visit and comment.
UsuńBest regards
Nie widziałam muszli przydaczni, za to miałam możność oglądania żywych przydaczni niebieskich w naturalnym środowisku (podczas spaceru po dnie Morza Czerwonego w czasie odpływu). Kiedy żyją, ich muszle nie są widoczne, można za to podziwiać ich wewnętrzny płaszcz. Bardzo piękne i intrygujące stworzenia (zwierzęta!) - udało mi się uchwycić moment kiedy wypuszczały bąbelki powietrza.
OdpowiedzUsuńTeż mieliśmy okazję obserwować te morskie piękności... Niezapomniany widok!
UsuńPozdrowienia!
Dużo się nauczyłem z tego wpisu!
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszymy i zapraszamy ponownie!
UsuńTrzymaj się!
Very interesting process of photosynthesis en beautiful photo's!!! And as Lukasz W, I can also say: Dużo się nauczyłem z tego wpisu!
OdpowiedzUsuńHave a nice weekend!
Maria
Thank you, Maria!
UsuńBest regards!
Shells I find beautiful to look for and to collect. Very nice blog about these shells and very instructive and interesting iformatie.
OdpowiedzUsuńWarmest greetings
**************
Muszle znaleźć piękne szukać i zbierać. Bardzo ładny blog o tych muszli i bardzo pouczające i ciekawe iformatie.
Najcieplejsze pozdrowienia
Thanks for your visit and nice comment, Helma! All the best!
UsuńA beautiful collection of shells, Piotr.
OdpowiedzUsuńBest wishes from UK - - - - Richard
Many thanks Richard! Warm greetings
UsuńJaka wielka muszla, jaka piękna. Cieszę się, że blogerzy szczęśliwie wrócili. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę! Pozdrawiamy wiosennie z Górki
UsuńI am paying more and more attention to fungi on my bird walks so I especially appreciate this post.
OdpowiedzUsuńOops wrong blog commemt
OdpowiedzUsuń