czwartek, 12 czerwca 2014

Ropucha zielona Pseudepidalea viridis − płaz w „mundurze wojskowym”

ropucha zielona, fot. P. Zabłocki
Ropuchy zielone Pseudepidalea viridis, o których będzie tu mowa, już od kilku dobrych lat są gośćmi naszego muzeum. W wiosenne i letnie noce zakradają się pod oświetlone ściany budynku, by delektować się zwabionymi do światła bezkręgowcami − głównie chrząszczami, motylami nocnymi oraz rozmaitymi pajęczakami. Czasem z takiej darmowej restauracji korzysta na raz kilka osobników i to różnej wielkości (dorosłe mogą mierzyć 5-9 cm). Kiedy po raz pierwszy zaobserwowaliśmy te płazy przy muzeum, zastanawialiśmy się skąd się tutaj wzięły, skoro w pobliżu nie ma żadnych zbiorników wodnych. Zapoznawszy się z literaturą tematu, traktującą o biologii i ekologii tego gatunku, dowiedzieliśmy się, że jest to jedna z najbardziej lądowych naszych ropuch, a zbiorniki wodne wykorzystuje wyłącznie do celów rozrodczych. Zresztą pod tym względem do wymagających nie należy, bo wystarczy jej byle ogrodowa sadzawka, nawet betonowa, zalane obniżenie terenu, rów wypełniony wodą, czy niewielka kałuża. Jednak najlepszymi dla niej siedliskami są rozlewiska w piaskowniach, żwirowniach, na terenach ruderalnych, na ogół pozbawione roślinności. Poza tym  jest  płazem, który do swych miejsc rozrodu przywiązany nie jest i lubi wyruszać na dalekie wędrówki, liczące nawet kilka kilometrów. Nie stroni też od ludzi − w środowiskach antropogenicznych spotykana jest nader często (nawet w dużych miastach). Oprócz naturalnych miejsc hibernacji, jak chociażby nory, czy różne szczeliny, chętnie na zimowe kryjówki wybiera miejsca w osiedlach ludzkich, np. szopy i piwnice, chowa się też pod schodami. A teraz uwaga dzisiejszej nocy ropucha zielona spacerowała sobie po muzealnym balkonie, który położony jest ok. 2,5 m nad ziemią. To niewiarygodne czyżby ropuchy potrafiły wspinać się po murze? Innego wytłumaczenia nie znajdujemy... Z nieba przecież nie spadła... 
Od pozostałych gatunków ropuch odróżnić ją łatwo, ale znalezienie jej w terenie przysparza czasem trudności. A wszystko to za sprawą jej perfekcyjnego kamuflażu, który tworzą liczne, różnej wielkości zielone plamy na jasnym tle grzbietu (w okresie godowym białym u samic, a szarozielonkawym u samców). Taki „strój” wygląda jak żołnierski mundur moro, dzięki któremu ropucha wtapia się w tło podłoża na którym bytuje, a więc znika z oczu potencjalnemu napastnikowi. Na grzbiecie, pomiędzy charakterystycznymi plamami, występują też niewielkie czerwone kropki, szczególnie na bokach ciała; od spodu zaś jest jasna, niekiedy z pojedynczymi plamami barwy zielonej. 
I jak, przypadł Wam do gustu ten płaz? My ropuchę zieloną lubimy bardzo... Pamiętajcie, że gatunek ten, zresztą jak wszystkie płazy żyjące w naszym kraju, podlega ochronie ścisłej.

dzięki ubarwieniu kryptycznemu ropucha zielona doskonale maskuje się w środowisku, fot. M. Wolny
Na filmiku okaz, którego przydybaliśmy wczorajszej nocy na muzealnym parkingu, jak czyhał na zwabione przez światło latarni owady.

21 komentarzy:

  1. Niesamowite !!! Bardzo ciekawe wiadomości ......nigdy jeszcze nie widziałem ropuchy tak maskującej się , no i wspinającej się po murach. Może ktoś ją po prostu na ten balkon muzealny podrzucił i chciał przyrodnikom zrobić taki prezent . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Może ktoś chciał nam "świnię podłożyć", a podrzucił ropuchę, ha ha ha.
      Pozdrowienia

      Usuń
  2. He, He, faktycznie jakby przyodziała się w mundurek moro. Ciekawe stworzenie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widać "Moro " nadal modne hi hi hi i nie tylko w "Tańcu z gwiazdami ", ale też na muzealnym balkonie. Fajnie wygląda na zdjęciu i filmiku ta ropuszka.......z bliska wolę jej jednak nie oglądać brrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tak na zdjęciach ropuszka niczego sobie, ale ja nie gustuję w takich zwierzątkach. Kamuflaż rzeczywiście perfekcyjny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny płaz. Widziałem ją jeden raz w życiu w borach tucholskich, ale nie miałem ze sobą aparatu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to pech! Zwykle tak bywa - jak się coś zaobserwuje nowego albo rzadkiego, to aparatu ni ma :-). Mamy tak samo...

      Usuń
  6. Great stuff. I am sure that you consider them very welcome guests in your museum.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gustowne wdzianko przybrała;-) muszę sobie poszukać w necie jak się odzywa ten gatunek bo szarej głos znam ale zielonej nie... Nie widuję tego gatunku w moich okolicach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to koniecznie musisz nas odwiedzić, bo u nas trochę się ich kręci :-)
      Pozdrowienia

      Usuń
  8. Piękne kamuflażu! I fajny film!

    OdpowiedzUsuń
  9. też taką znalazłam, bardzo fajnie wygląda w trawie a raczej nie wygląda bo gdyby nie skoczyła pewnie bym ją minęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A do mnie przyszla sama. Znalazlam w domu...

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie rozjechałem rowerem - ominąłem w ostatniej chwili o włos...

    OdpowiedzUsuń