muszla rozkolca farbiarskiego Bolinus brandaris, fot. M. Wolny |
muszla rozkolca pasiastego Hexaplex trunculus, fot. M. Wolny |
Zaprezentowane na fotografiach muszle pochodzą z Tunezji. Muszlę rozkolca farbiarskiego Bolinus brandaris (nr inw. MŚO/P/11501) zakupiliśmy wraz z żywym okazem na targowisku z „owocami morza” w miejscowości Sousse 07.03.2010, ciało ślimaka usunęliśmy. Muszlę drugiego gatunku − rozkolca pasiastego Hexaplex trunculus (nr inw. MŚO/P/11502) znaleźliśmy 14.03.2010 na plaży w miejscowości Mahdia. Od stycznia 2012 roku muszle te wraz z innymi okazami z kolekcji konchiologicznej Działu Przyrody prezentowane są na naszej autorskiej wystawie „I mięczak może mieć powód do dumy”. Aktualnie ekspozycję można oglądać w Muzeum w Praszce.
Świetny tekst! Szczerze mówiąc jak do tej pory, pomimo zainteresowania antykiem, proces pozyskiwania purpury jakoś mi umykał.
OdpowiedzUsuńJest natomiast pewien szkopuł. Skoro: "Pod wpływem zachodzącej reakcji fotochemicznej kolor żółty zaczynał przemieniać się w purpurowy, a w zależności od czasu naświetlania można było uzyskać całą gamę jego odcieni. " to co robiono by szata nie przebarwiała się podczas użytkowania? Rozumiem iż dostojnicy większość czasu spędzali w pałacach lecz - w warunkach śródziemnomorskich trudno słońca uniknąć. Czyli potrzebny był jakiś proces utrwalania barw - zapewne coś analogicznego do procesu stosowanego podczas obróbki fotografii analogowych.
Jesteśmy radzi, że tekst przypadł Ci do gustu. Co do sposobu utrwalania antycznej purpury na tkaninach, to do takich informacji nigdzie nie dotarliśmy, a trochę literatury dotyczącej wykorzystania mięczaków w m.in. w czasach starożytnych przejrzeliśmy. Być może proces przemiany barw przerywany był w momencie wysuszenia tkaniny, albo faktycznie stosowano jakiś utrwalacz hamujący zachodzenie reakcji fotochemicznej Czytaliśmy też, że z biegiem lat materiały farbowane purpurą zamiast blaknąć, piękniały - barwa stawała się intensywniejsza.
UsuńProces niezwykle ciekawy! Kiedy zakupiliśmy żywe okazy rozkolców, ślimaki wydzielały gęsty śluz, a po wytarciu go chusteczką higieniczną ta zaczęła przyjmować fioletową barwę :-). REWELACJA!
Pozdrawiamy
Great shots you 've made.
OdpowiedzUsuńThanks Bob! Greetings
UsuńBardzo ciekawy artykuł . A pro po wystawy - to oczywiście, że byłam w Opolu . Muszle przepiękne. Świetny tytuł tej wystawy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy :-)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałem o takich ślimakach. Ile mordowali, żeby zafarbować jedną szatę, 17 tysięcy sztuk????!!!!! O rany! To pewnie tym gatunkom groziło wymarcie w starożytności! Niewyobrażalna ilość.
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesujący tekst, dzięki i pozdro
To prawda - mięczakom tym groziło wymarcie. Na szczęście od momentu zaprzestania pozyskiwania purpury ze ślimaków, oba gatunki zaczęły się stopniowo odradzać i dziś uznawane są za liczne.
UsuńMiło nam, że tekst się spodobał :-) Pozdrawiamy!
ale fajowe....
OdpowiedzUsuńMuszelki?
UsuńNie wchodzi mi z tabletu "odpowiedz". Więc piszę jako nowy wątek.
OdpowiedzUsuńRozuumiem iż rozkolce są dziś bezpiecznie liczne, więc umowy CITES ich nie obejmują. Ale czy nie podpadsją o umowy odnośnie nierozprzestrzeniania gatunków?
Martwe na pewno nie :-) (mamy na myśli same muszle). Nie bardzo rozumiemy w jakim kontekście pojawiło się Twoje pytanie... Pozdrawiamy
UsuńZgadza się że moje pytanie wygląda na wyrwane z kontekstu. Praktycznie rzecz ujmując takie jest. Ot po prostu przypomniałem sobie moje "przygody" z pozyskanymi we Włoszech okazami bylin. Przez chwilę czułem się jak międzynarodowy terrorysta. Ale wyłgałem się celnikom celnie argumentując że akurat te konkretne rośliny to już Królowa Bona "przemycila".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
My jeszcze żywych okazów nie przewoziliśmy... ;-). Muszelki to i owszem. Zawsze jednak myśleliśmy, że np. żywych roślin przewozić nie można i bardzo się zdziwiliśmy kiedy pewna pani na pokład samolotu z Tunezji wniosła pokaźnych rozmiarów palmę daktylową w doniczce... ;-)
UsuńSą jakieś przepisy, w których skuteczność nie wierzę. Generalnie jak coś ma odpowiedni certyfikat to jest OK, a jak nie ma to jest trefne. Moje oreganoi tymianek nie miały, lecz trudno w ich przypadku mówić o "rozprzestrzenianiu".
UsuńSłyszałem o tym to bardzo ciekawa rzecz:)
OdpowiedzUsuńCzy muszle tych kolczastych ślimaków mona przewieść przez granice albanski serbska i węgierska jako pamiątka?
OdpowiedzUsuń