Odkąd
sięgam pamięcią przyroda zawsze odgrywała w moim życiu pierwszoplanową rolę. Podarowany
przez rodziców na 9. urodziny mikroskop (Drodzy Rodziciele – raz jeszcze
pięknie dziękuję!) pozwolił mi na odkrywanie moich przyrodniczych
zainteresowań, które przerodziły się w ogromną pasję do nauki o życiu, czyli
biologii. Pamiętam, że jako sztubak szukałem na podwórku lub w różnych
zakamarkach rodzinnego domu (najczęściej kątach piwnicy i strychu) ciekawych obiektów do
mikroskopowego podglądania – były i powyrywane pajęczakom odnóża (proszę o
wyrozumiałość :-)), skrzydełka i aparaty gębowe owadów, listki rozmaitych
roślin... Wszystkie zaś złowione w pobliskiej gliniance żyjątka (kijanki, larwy ważek i jętek, a nawet pijawki) topiłem w podkradanym rodzicom alkoholu i umieszczałem w szklanych buteleczkach, które z dumą układałem na półeczce z innymi przyrodniczymi trofeami. I nie uwierzycie - mam je do dzisiaj! Już w pierwszych klasach szkoły podstawowej deklarowałem się, że
zostanę biologiem i słów swoich dotrzymałem. W roku 2003 na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu
Wrocławskiego ukończyłem dzienne studia magisterskie o kierunku biologia i
specjalności zoologia. Tematem obronionej pracy magisterskiej były chrząszcze z
rodziny biegaczowatych Carabidae (wtedy moje ulubione, dziś fascynuję się
chrząszczami wodnymi), których inwentaryzację przeprowadziłem w Masywie Ślęży. Jako świeżo upieczony biolog, z dodatkowym dyplomem studium
przygotowania pedagogicznego, który uzyskałem na tej samej uczelni, rozpocząłem
pracę w szkole na stanowisku nauczyciela biologii (najpierw gimnazjalnej,
później średniej). Wybaczcie Kochani Uczniowie! Wiem, że byłem surowym, a
czasem nawet upierdliwym belfrem i wychowawcą, ale czyż nie takich najchętniej
się wspomina? :-) Po pięciu latach ciężkiej, ale dającej dużo satysfakcji pracy
przy tablicy, odezwał się we mnie gen „poszukiwania nowości” i w marcu 2008
roku zapukałem do bram Muzeum Śląska Opolskiego, gdzie zatrudniono mnie w
Dziale Przyrody. Pracuję tu do dzisiaj, aktualnie na stanowisku adiunkta. W kręgu moich przyrodniczych zainteresowań nadal pozostają owady
(zwłaszcza chrząszcze wodne i ważki) oraz ptaki - głównie szponiaste. Od 2005
roku uczestniczę w ogólnopolskim projekcie ochrony błotniaka łąkowego Circus pygargus, realizując jego zadania
na Śląsku. W roku 2007 zdałem egzamin obrączkarski organizowany przez Stację
Ornitologiczną Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Gdańsku i tym samym otrzymałem
licencję na obrączkowanie wybranych grup dzikich ptaków na terenie kraju.
Zdobyte uprawnienia wykorzystuję na co dzień w pracy naukowo-badawczej oraz w trakcie
organizowanych w Muzeum zajęć edukacyjnych. Ponadto zajmuję się preparowaniem i
naukowym opracowywaniem materiału entomologicznego, pozyskiwanego podczas badań
terenowych. Moja głowa pełna pomysłów, które pączkują niemalże każdego dnia,
pozwala mi, co zresztą bardzo lubię, na tworzenie scenariuszy i aranżacji
wystaw przyrodniczych, a także organizowanie różnych przedsięwzięć
edukacyjnych, takich jak: wykłady, konkursy, warsztaty, lekcje muzealne i zajęcia
terenowe.
Nie samą pracą jednak człowiek żyje :-). W wolnych chwilach (tych
niestety wciąż jest za mało) realizuję inne pasje – uwielbiam podróże, zarówno
te maleńkie, jak i te duże (duże = zagraniczo-egzotyczne :-)), podczas których
przyglądam się przyrodzie i życiu zwykłych ludzi, a przede wszystkim interakcjom,
jakie między nimi zachodzą. Interesują mnie wszelkie sposoby wykorzystania przez
człowieka dóbr matki natury oraz związane z tym efekty pracy rękodzielniczej. Wiele
ciekawych krajów było mi dane już odwiedzić, ale jeden z nich umiłowałem
najbardziej – Bułgarię. Kocham ją za fenomenalną przyrodę, zapierające dech w
piersiach krajobrazy, ludzką życzliwość i smakowitą kuchnię. Nie chwaląc się,
sam też nieźle radzę sobie w kuchni, a moją specjalnością są głównie słodkie
wypieki. Przyjaciół zapraszam na serniczek z rosą i puszyste ciasta drożdżowe. Z kolei wieczorami,
zwłaszcza zimowymi, oddaję się innej pasji – malowaniu na szkle. A co takiego tworzę?
Zobaczcie sami... To, co mi w duszy gra...
Adam i Ewa, 2010 (akryl na szkle, 30x40 cm) |
Pod płaszczem św. Anny, 2010 (akryl na szkle, 30x40 cm) |
Sąd ostateczny, 2010 (akryl na szkle, 18x24 cm) |
Arka, 2010 (akryl na szkle, 24x30 cm) |
Jak św. Florian ze św. Franciszkiem zwierzęta z płomieni ratowali, 2011 (akryl na szkle, 24x30 cm) |
Za każdy mój grzech kwiat ofiaruję Ci Panie, 2011 (akryl na szkle, 30x40 cm) |
Patron mój święty, 2012 (akryl na szkle, 18x24 cm) |
Cudowne rozmnożenie, 2012 (akryl na szkle, 24x30 cm) |
Betlejka, 2013 (akryl na szkle, 30x40 cm) |
Panie Michale jak widać marzenia się spełniają.......i biologia zawładnęła pana życiem na 100 % . A takiego " belfra " biologii to ja chciałabym mieć ( z tego co mi wiadomo - to uczniowie pana uwielbiali ). Dusza pedagoga gdzieś w środku dalej drzemie......mam tu na myśli te zajęcia dla młodzieży (wykłady, konkursy, lekcje muzealne ). A pana rysunki na szkle są fantastyczne. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.
OdpowiedzUsuńWitam Pani Alicjo! Dziękuję za ciepłe słowa i odwiedziny na naszym blogu. Pozdrawiam i życzę zdrówka.
UsuńA może artysta Majkelus namalowałby coś jeszcze, bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńPrzecież wiesz, że projekt leży już dawno gotowy w szufladzie... czekam na długi zimowy wieczór hi hi hi, a tu wiosna tuż tuż...;-)
UsuńRzeczywiście Artysta. Na przykładzie Pana i kolegi widzę, że w Was przyrodnikach drzemie też artystyczna dusza! A może to tylko w opolskim muzeum taka zdolna załoga? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania, cieszę się, że moje prace się podobają ;-). A załoga MŚO naprawdę jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju...;-)
UsuńTroszkę WAM zazdroszczę, jesteście wszechstronnie uzdolnieni ........ "przyrodnicy całą gębą " , artyści jak się patrzy a ja zupełne beztalencie.
OdpowiedzUsuńW każdym drzemie jakiś talent, trzeba go tylko obudzić...;-)
UsuńCieszę się,że prezent był trafiony i zdołał rozbudzić tak ogromną pasję. Obrazami jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Pana Michała :) Najważniejsze w życiu to spełniać swoje marzenia i robić to co się kocha, widać że Panu się to znakomicie udaje. Obrazy śliczne :))
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam ciepło!
UsuńALE FAJOWSKIE MALUNKI! Powinien Pan malować ilustracje do książek!, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło było poczytać... Ja zawsze pałałam miłością do przyrody... Za domem babci bawiłam się w sklep, gdzie nasiona babki sprzedawałam wirtualnym klientom jako cukierki. Zachwycałam się dżdżownicami wykopywanymi przez tatę na działce i.... całowałam żaby. Moja pasja do fotografowania przyrody pojawiła się kilka lat te i choć jestem absolwentką filologii polskiej to wiedza na temat gatunków roślin, ptaków i owadów to wynik szperania w zaroślach, lasach i na łąkach. To dodaje życiu skrzydeł. Ponadto prowadzę blog kulinarny, więc widać, że nasze zainteresowania są zbieżne. Nie maluję... ale piszę wiersze.
OdpowiedzUsuńP.S. Arka Noego wymiata!
Faktycznie - podglądanie przyrody i życie z nią w zgodzie dodaje nam skrzydeł!
UsuńCieszę się, że moje obrazki przypadły do gustu...
Pozdrawiam ciepło!